Czego Waszym zdaniem najbardziej brakuje we współczesnej szkole, a łatwo można to zapewnić?

Mnie trudno wskazać jedną rzecz, ale z perspektywy osoby obecnej na rynku pracy od zaledwie kilku lat, mogę powiedzieć jedno – brakuje kształtowania kompetencji.
W pracy – i to niezależnie od wybranego zawodu – okazuje się, że nie jest ważne co wiemy, ale ważne jest:
– jak skutecznie i zrozumiale się komunikujemy
– ile empatii i zrozumienia emocji w sobie mamy
– na ile umiemy wziąć na siebie odpowiedzialność

Nauczanie którejkolwiek z tych rzeczy w „stylu szkolnym” czyli podręcznik, nauczyciel, podawcze lekcje i kartkówki mija się z jakimkolwiek celem. Jak się tego uczymy? Przede wszystkim poprzez działanie. Grzechem współczesnej szkoły jest oddzielanie grubą kreską edukacji od działania. Edukacja szkolna jest bierna. Musimy trafić na zaangażowanego nauczyciela lub pełną energii dyrekcję, aby uczniowie dostali pole do aktywności.

Tymczasem to takie proste! Wystarczy pozwolić uczniom samodzielnie przeprowadzić jakieś działanie np. zorganizować bal na zakończenie roku, przeprowadzić zbiórkę charytatywną, zaprojektować szkolne bluzy czy prowadzić rozmowy z gminą na temat innego rozkładu autobusów szkolnych. Przykłady można mnożyć. I mam na myśli prawdziwą samodzielność, a nie kierowanie działaniami przez nauczycieli. Te z pozoru prozaiczne czynności,  niezwiązane z podstawą programową, maturą, podręcznikiem są potrzebne i będą procentować w przyszłości.
Dlaczego? Dlatego, że nie milkną narzekania od pracodawców, rodziców i wszelkiej maści ludzi z natury niezadowolonych, na młodych którzy „nic nie potrafią załatwić”. Jeśli jednak przez kilkanaście lat edukacji szkolnej nie dajemy im pola, aby cokolwiek „załatwić” nie ma się czemu dziwić.

Owo „załatwianie” nie powinno być rozumiane negatywnie jako krętactwo i kombinowanie. Załatwianie to po prostu robienie rzeczy. Egzekwowanie ich – samodzielnie i we współpracy z innymi. W otaczających nas warunkach, a więc z uwzględnieniem sprzecznych interesów wielu stron. Uwierzcie mi, takie załatwianie uczy więcej niż niejedna kartkówka. A dodatkowo patrzcie jaka to piękna myśl – każdego dnia mogę się czegoś nauczyć! Codzienne życie, zwykłe działania dają mi nowe umiejętności, wiedzę o sobie, o otaczającym mnie świecie, o relacjach międzyludzkich.

Dlaczego w ramach Gwiazdy Polarnej podnosimy ten temat?
Bardzo często spotykamy się ze wspaniałymi, młodymi ludźmi, którzy zupełnie nie wiedzą, co mają robić w życiu. Nie wiedzą, jak wybrać studia i jaka praca ich ucieszy. Im dłużej się przyglądamy, tym bardziej dochodzimy do wniosku, że przewrotną receptą jest próbowanie. Próbowanie, które nierzadko wymaga wyjścia ze strefy komfortu, stresowania się, utracenia pewności. Tym bardziej powinniśmy próbować już w szkole! Nie ma bowiem bardziej komfortowych warunków na próbowanie niż okres eduakcji. Gdy nie ma jeszcze pracy, dzieci, tony obowiązków. Umysł nastolatka chłonie jak gąbka – wystarczy, aby miał poczucie, że to co ma chłonąć jest jakkolwiek użyteczne.

I takiego nieskrępowanego, obarczonego błędami, a mimo to prowadzącego do rozwoju, próbowania Wam wszystkim (w każdym wieku) życzymy <3

Dodaj komentarz

Trudna sztuka próbowania